czwartek, 17 grudnia 2015

Sterylizacja i kastracja- czy warto. Fakty i mity.

Witajcie :)
Dzisiejszą notkę popełniam po części dlatego, że w poniedziałek Wisia w końcu przeszła zabieg sterylizacji. Mimo, że jest psem rodowodowym NIGDY nie zamierzałam jej rozmnażać gdyż jestem zwolenniczką adoptowania psów a nie kupowania. Sam fakt, że mam Wiskę też jest pewnego rodzaju zbiegiem okoliczności. Nigdy nie zdecydowałabym się na psa rodowodowego, bo nasze 3 poprzednie psy pochodziły ze schronisk/fundacji. Prawie rok po odejściu naszego rottweilera Walusia zaczęłam rozglądać się za kolejnym psem. Tym razem potrzebowałam psa młodego i względnie bezproblemowego, gdyż chciałam z nim pracować i zdawać egzaminy. Znajoma hodowczyni zaproponowała, że odda mi jedną ze swoich suk w prezencie jeśli potrzebuję psa do pracy. Wisa jest moim pierwszy i ostatnim rodowodowym psem ;) I skoro nie zamierzam jej rozmnażać to nie widzę powodu, żeby raz na około pół roku przechodziła burzę hormonalną. Moim zdaniem powinien być ogólny przepis nakazujący sterylizację WSZYSTKICH psów nierasowych. To rozwiązałoby problem przepełnionych schronisk, domowego "utylizowania" niechcianych szczeniąt i kociąt i wielu innych tragedii. 
Co do samego zabiegu: najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie czym jest kastracja a czym sterylizacja. 
Kastracja suki (potocznie nazywana sterylizacją lub profesjonalnie owariohysterektomią) to chirurgiczne usunięcie jajników i macicy, czyli źródła estrogenu i progesteronu u suk.
Kastracja psa (gonadektomia) polega na eliminacji źródła testosteronu poprzez usunięcie jąder. (James O'Hear "Zachowania agresywne u psów")
  
Kiedy najlepiej przeprowadzić zabieg?                                                                                       Najlepiej jest przeprowadzać kastrację, kiedy zwierzę jest młode i zdrowe (mniejsze ryzyko narkozy). Dla samców optymalnie po ukończeniu 7 m-ca życia (zakończony już jest rozwój cewki moczowej), zaś u samic po odbyciu pierwszej cieczki. Najkorzystniej jest 2-3 miesiące po cieczce. Ciekawe obserwacje umieszcza w swojej książce James O'Hear: (...) sterylizacja suk ma wpływ jedynie na dwa zachowania: "agresję dominacyjną" wobec właścicieli oraz nieopanowane jedzenie. Po zabiegu zachowanie agresywne nasilało się. Taki efekt zaobserwowano tylko w przypadku suk wysterylizowanych przed 12 miesiącem życia., które już wcześniej demonstrowały zachowania agresywne. Gdy zabieg przeprowadzono po 12 miesiącu, nie było ryzyka wzmożonej agresji. Hart i Eckstein wskazują na to, że suki pozostają pod działaniem progesteronu przez dwa miesiące po cieczce, więc sterylizacja w tym okresie powoduje nagłe usunięcie źródła hormonu (który wpływa uspokajająco na zwierzę). Uważa się, że ten spadek progesteronu u niektórych osobników może powodować irytację lub agresję.
Widzimy więc, że sukę możemy sterylizować dopiero 2- 3 miesiące PO zakończeniu cieczki. 
Sterylizacja nie ma żadnego negatywnego wpływu na rozwój psychiczny i fizyczny zwierzaka. Młode zwierzęta wracają do zdrowia w ciągu kilku dni po zabiegu. Faktem jest, że kiedyś sterylizacja suki była zabiegiem bardziej inwazyjnym gdyż nacięcie, które wykonywał weterynarz miało około 15 centymetrów długości. Rana goiła się długo i trzeba było bardzo uważać na sukę przez kilka dni po zabiegu. Obecnie nacięcie ma kilka centymetrów długości. U Wiski kilkanaście godzin po operacji rana wyglądała tak:






Kilka godzin po zabiegu Wisa wyraźnie źle się czuła, zwróciła dużą ilość pomarańczowego płynu (do teraz nie wiem co to było bo była na czczo) co przyniosło jej wyraźną ulgę. Następnego dnia podałam jej rano i wieczorem tabletkę przeciwbólową, którą dostałam od weta. Pies jak nowy. Jakby żadnego zabiegu nie miał kilkanaście godzin wcześniej. Na spacerze ogon w górze, uszy postawione, żywo zainteresowana wszystkim dookoła. Oczywiście zarówno psa jak i sukę oszczędzamy przez kilka dni po zabiegu. Uważamy, żeby pies nie wylizywał rany bo może rozgryźć szwy a poddanie psa kolejnej narkozie w ciągu tak krótkiego czasu nie jest dobre dla zdrowia. Od weterynarza powinniśmy dostać albo specjalne ubranko dla suki ale kołnierz (zarówno dla suki i psa). Wisa to na szczęście pies- Anioł i w ogóle nie interesuje się raną ;) Dziś jest czwartek i rana wygląda tak:


Nigdy dotąd nie miałam w domu suki po sterylce więc taki szybki powrót do pełnej sprawności był dla mnie zaskoczeniem. 
Wokół samego zabiegu narosło mnóstwo mitów, z którymi postaram się uporać i podrzucę też kilka faktów.

MIT numer 1
SUKA MUSI MIEĆ PRZYNAJMNIEJ RAZ W ŻYCIU SZCZENIAKI.
Bzdura. Urodzenie szczeniąt nie ma żadnego zbawiennego, zdrowotnego wpływu na sukę. Wręcz odwrotnie- sama ciąża, poród i wykarmienie szczeniąt to ogromne obciążenie dla organizmu. 

MIT numer 2
PO KASTRACJI ZWIERZĘTA BARDZO TYJĄ.
Bzdura. PO zabiegu metabolizm naszego pupila faktycznie ulega spowolnieniu i zwierzęta mają lekko zwiększoną tendencję do tycia ale nie oszukujmy się to MY mamy jedyny wpływ na tuszę naszego zwierzaka. Podając mu po prostu odpowiednio zmniejszoną dawkę jedzenia i zwiększając nieco ruch unikniemy wahania wagi po zabiegu. 

MIT numer 3
KASTRACJA/STERYLIZACJA TO KRZYWDZENIE ZWIERZĘCIA.
Ten argument denerwuje mnie chyba najbardziej. Szczególnie gdy wypowiada to facet trzymający na smyczy swojego amstaffa, "Jak mu utnę jaja to mu zrobię krzywdę, to tak jak sam bym sobie jaja uciął" albo "nie chcę psa pedała bez jaj" (serio, usłyszałam to od jednego kolesia, który chciał adoptować "wilczura" w schronisku- zrezygnował gdy usłyszał, że tu wszystkie psy są kastrowane). Kastrując/sterylizując swojego pupila nie robimy mu krzywdy. Pies nawet nie mia świadomości, że coś mu wycięto!! Pies nie wie, że ma jądra i że po kastracji nagle ich nie ma. Bo niby skąd ma to wiedzieć??  

MIT numer 4
PO ZABIEGU ZWIERZĘTA CZĘŚCIEJ CHORUJĄ.
Wręcz przeciwnie!! Rzadziej zapadają na infekcje dróg moczowych, są o wiele mniej narażone na zachorowanie na nowotwory jąder i najądrzy (samce) oraz gruczołu mlekowego i ropomacicza (samice). Fakt, że u sterylizowanej suki może wystąpić powikłanie w postaci nietrzymania moczu ale dotyczy to na szczęście tylko 2% zwierząt i naprawdę nie jest to kłopotliwe gdyż są na to leki, które eliminują problem.

MIT numer 5
ZABIEG JEST RYZYKOWNY
Tak- jak każdy. Nie zapominajmy, że przeprowadza go lekarz weterynarii. Środki używane do narkozy są dobierane indywidualnie do zwierzaka. Wybierając dobrego weterynarza ryzyko jest minimalne. 

MIT numer 6
STERYLIZACJA/KASTRACJA JEST NIENATURALNA.
Naprawdę? Udomowiliśmy psy i od tego momentu jesteśmy za nie odpowiedzialni. Nie tylko za naszego psa ale za jego dzieci i ich dzieci i kolejne pokolenia psów. Zobaczcie jak może to wyglądać:



NIGDY nie masz pewności co stanie się z dziećmi Twojego nierasowego Fafika, które rozdasz nawet znajomym. Dobre hodowle (zarejestrowane w ZKwP) utrzymują stały kontakt z domami, w których znajdują się ich szczenięta. Miliony zwierząt co roku umiera porzuconych na ulicy, z głodu, potrąconych przez samochody, z braku odpowiedniej opieki. Ślepe mioty są w okrutny sposób zabijane albo porzucane na śmierć w lesie albo parku... Czy leczenie zwierząt jest naturalne? Czy szczepienia są naturalne? Czy całe życie i śmierć w schronisku są naturalne? Sterylizacja jest w tym przypadku najlepszy, nienaturalnym rozwiązaniem. 

MIT numer 6
MOJA SUCZKA JEST TAKA ŚLICZNA, SZCZENIACZKI PO NIEJ BĘDĄ SŁODKIE!!
Tak, jest również nierasowa. Przejdź się do najbliższego schroniska i zobacz do czego niestety doprowadza takie myślenie... Szczeniaków rodzi się 8 albo i 10. Rozdać uda się tylko 5. Co z resztą? Reszta najprawdopodobniej trafi do schroniska. Przemyśl to zanim bezmyślnie rozmnożysz.

MIT numer 7
NIE POTRZEBUJĘ ZABIEGU, UMIEM DOPILNOWAĆ SWOJEGO PSA.
Psy czujące sukę z cieczką może prezentować zachowania, których właściciel po prostu się nie spodziewa. Może przeskoczyć ogrodzenie, podkopać się pod nim, przegryźć siatkę, zerwać się ze smyczy, wyrwać z obroży i zrobić wiele innych rzeczy, które zakończą się jego ucieczką i nieplanowanym miotem. To samo dotyczy suk w rui. 

Takich mitów jest niestety o wiele więcej. Gdybym chciała opisać wszystkie notka byłaby dwa razy dłuższa a szczerze mówiąc marzę teraz o tym, żeby zakopać się pod kołdrą i odpocząć bo będąc dziś na pierwszym długim spacerze z Wisą (po zabiegu) zabłądziłyśmy w lesie ;) Wróciłam zmęczona i zziębnięta więc uciekam do łóżka. Zapraszam Was na Fejsowego Fan Pejdża i do dzielenia się Waszymi przemyśleniami dotyczącymi kastracji i sterylizacji :)
Pozdrawiamy z Wisią <3





Źródło: James O'Hear "Zachowania agresywne u psów. Analiza przypadków, zapobieganie i terapia behawioralna" wydawnictwo GALAKTYKA 2007 r.

czwartek, 19 listopada 2015

Recenzja- świecąca obroża LED firmy NOBBY.

Witajcie.
Jakiś czas temu na Fan Pejdżu zapowiadałam recenzję obroży świetlnej. Testujemy ją z Wisą od 2 tygodni i czas na nasze odczucia. Postanowiłam kupić taką obrożę bo niestety dni są coraz krótsze i żyjemy trochę jak wampiry- wstajemy gdy jest ciemno i wracamy z pracy gdy też jest już ciemno. Nie ma za bardzo możliwości na spacer po polach i spuszczenie psa ze smyczy bo pola są nieoświetlone a ja nie dorobiłam się jeszcze latarki czołowej. Chodzimy więc po osiedlu gdzie jeżdżą samochody i nieco mniej odpowiedzialni właściciele puszczają luzem swoje psiaki, które nie do końca się ich słuchają. Dlatego też chcemy być widoczne z daleka. Po przejrzeniu masy aukcji na allegro i kilku innych ofert zdecydowałam się na zakup obroży LEDowej firmy NOBBY. Zamówienie zrobiłam w internetowym sklepie Zooplus. Koszt takiej obroży to 24,80 zł jeśli Wasz psiak ma obwód szyi do 40 cm lub 29,80 zł jeśli dobija do 70 cm. Ja zakupiłam większą obrożę, którą swobodnie można przyciąć w bardzo prosty sposób.
Kartonowe pudełko jest estetyczne i pozwala zobaczyć (a także pomacać ;) ) produkt.




Po rozpakowaniu obroży w pudełku znajdujemy instrukcję oraz kabel USB do ładowania obroży gdy diody przestają świecić. 




Produkt jest wykonany z miękkiego silikonu w żółtym kolorze. Obroża jest od razu gotowa do użycia. Na przycisku, który włączy i wyłącz diody jest naklejka ON/OFF co od razu pozwala przetestować jak działa produkt (naklejkę należy oczywiście zdjąć przed włączeniem).






Diody świecą jasno i są bardzo dobrze widoczne z odległości do 500 metrów. Co ciekawe możemy wybrać spomiędzy 3 trybów świecenia: po naciśnięciu włącznika jeden raz diody mrugają z dużą częstotliwością co pozwala widzieć psa nawet w silnym deszczu. Po drugim naciśnięciu włącznika diody mrugają z mniejszą częstotliwością a po trzykrotnym naciśnięciu guzika obroża świeci się cały czas bez mrugania. Ja użytkuję ją właśnie w ten sposób- nie lubię jak pies miga jak choinka i myślę, że lepiej widać Wiskę w obroży, która świeci światłem ciągłym. Warto wspomnieć, że tryb świecenia, który wybierzemy ma wpływ na długość działania obroży. Na dwóch pierwszych trybach (mrugających) obroża będzie świecić do 2 godzin. W trybie ciągłym zgaśnie po około 1,5 godziny. Ja ładuję ją po 2 spacerach przy czym na drugim diody pod koniec zaczynają gasnąć. 
Ładowanie obroży odbywa się przez podłączenie jej kablem USB do komputera. Samo wejście USB jest zamknięte bardzo szczelną zaślepką więc nie ma obaw, że w trakcie deszczu (nawet naprawdę ulewnego) wejście się zamoczy i obroża przestanie działać. Sprawdziłyśmy osobiście ;) Ładowanie obroży od całkowitego wyczerpania do pełnego naładowania to około 10 minut.





Jeszcze kilka słów o instrukcji obsługi. I tu uważam, że to poważny minus- nie ma instrukcji w języku polskim. 



Mamy instrukcję po angielsku, francusku, niemiecku a nawet rosyjsku. Niestety brak języka polskiego, Instrukcja w języku angielskim jest czytelna i zrozumiała ale sorry nie każdy musi znać ten język a bez tego ciężko będzie domyśleć się jak skrócić obrożę- nawet patrząc na obrazki. Na szczęście Zooplus przychodzi z pomocą i umieszcza spolszczoną instrukcję obsługi w opisie obroży na swojej stronie.
Co do samego użytkowania- jestem naprawdę zadowolona z tego produktu. Wisa jest doskonale widoczna na drodze i na poboczach. Obroża zwiększa nasze bezpieczeństwo i jest produktem dobrej jakości, wartym swojej ceny.


Gdy robi się szaro.


Gdy jest całkowicie ciemno.



Obroża świecąca LED firmy NOBBY.

Plusy:
+ jasno świecące diody
+ pies jest doskonale widoczny z daleka
+ krótki czas ładowania obroży (około 10 minut)
+ możliwość dopasowania do wielkości psa w prosty i szybki sposób
+ jakość produktu adekwatna do jego ceny

Minusy:
- krótki czas świecenia obroży jeśli jesteście "łazikami" i lubicie długie spacery
- zapinanie obroży na klips, który ciężko odpiąć
- brak instrukcji obsługi po polsku


A czy Wasze psiaki są "oznakowanie" tak by były bezpieczne? Używacie innych obroży LEDowych? Dajcie znać w komentarzach i lajkujcie naszego Fan Pejdża :)

poniedziałek, 2 listopada 2015

Zanim staniesz się opiekunem psa.

Witajcie.
Zanim na dobre wejdziemy w tematy dotyczące szkolenia, problemów behawioralnych i sposobów w jakie można sobie z nimi radzić warto napisać kilka słów o tym co zrobić ZANIM tego wszystkiego doświadczymy :) Bo, zdawać by się mogło, wybór psa to prosta rzecz. Po prostu patrzymy w internecie na to jaki pies nam się podoba a potem go kupujemy. Nic bardziej mylnego. "Ale jak to??"- spyta się ktoś kto pierwszy raz przygotowuje się na bycie opiekunem. Przecież podoba mi się border collie, widziałam ostatnio mnóstwo zdjęć polskiej fotografki, ona robi takie piękne zdjęcia borderom, są piękne, łaciate no i będę mogła rzucać mu piłki i patyki i będzie super!!
Otóż nie zawsze jest tak prosto. Musimy pamiętać o jednej BARDZO ważnej zasadzie przy wyborze psa. To MY musimy dopasować siebie do psa a nie pies do nas. Brzmi to trochę wariacko więc już wyjaśniam o co chodzi. Prze wyborem towarzysza i najlepszego przyjaciela na długie lata powinniśmy usiąść i spokojnie zastanowić się jaki pies do nas pasuje. Trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników:


  • jaki tryb życia prowadzimy
  • czego oczekujemy od życia z psem
  • jaki mamy charakter
  • jak długo nie ma nas w domu każdego dnia
  • ile czasu po powrocie możemy poświęcić psu
  • jaka jest nasza kondycja fizyczna
  • jak wygląda sprawa z naszym zdrowiem
  • czy mamy dzieci (bardzo ważne)
  • jaka jest nasza postura i ile mamy siły (brzmi absurdalnie ale to wbrew pozorom ważne)
  • ile czasu w weekend możemy poświęcić psu
  • jaka jest nasza sytuacja finansowa (duży pies więcej je i często jego leczenie jest droższe)
  • czy w razie nagłego wypadku mamy kogoś kto zajmie się psem przez kilka godzin lub dni

To są tylko najbardziej podstawowe pytania jakie przyszły mi do głowy. I każde z nich jest, moim zdaniem, niezwykle ważne. Bo przyjmijmy taką sytuację: w borderze zakochała się kobieta pracująca w biurze przez 8 godzin dziennie (plus łącznie 2 godziny dojazdu do pracy i z pracy), nie cierpiąca sportu, z nadwagą i w słabej kondycji fizycznej. Ona swojego wymarzonego bordera widzi tak:


                                                                    Fot. Alicja Zmysłowska


A gdy ja słyszę "border" widzę to:


                             

Czy ta pani będzie w stanie zapewnić swojemu wymarzonemu borderowi tyle ruchu i tak dużą ilość stymulacji umysłowej, jakiej ten psiak wymaga? Być może. Być może będzie to punkt zwrotny w jej życiu, gdzie z miłości do rasy ruszy zadek z kanapy i zacznie szkolić i szaleć z borderami i zrobi przy tym coś dobrego dla siebie samej. Ale niekoniecznie musi tak być. Ta historia może skończyć się smutno. 
A może dla tej konkretnej osoby lepszy będzie całkowicie inny psiak?




Oczywiście mopsy to wspaniałe i (nawet ;) ) energiczne psiaki ale raczej nie będą zakochane w 4 kilometrowych, codziennych biegach ze swoją panią- maniaczką sportu. Natomiast husky z chęcią pobiegnie 4 a nawet 10 kilometrów przy odpowiedniej rozgrzewce.




Tak samo jeśli jestem filigranową, słabą kobietką nie zdecyduję się na mastiffa lub doga niemieckiego bo może sto się skończyć o tak:




Lub, co gorsza, tak:





Koniecznie przed wyborem odpowiedniego psa dla siebie zastanówmy się nad tym jakie psiak ma wymagania i predyspozycje. Jaki ma temperament. Czy jest to rasa używana do pracy, sportowa czy "kanapowa". Zastanówmy się czy damy radę podołać wychowaniu i utrzymaniu psa. CZYTAJMY jak najwięcej o danej rasie. Popytajmy znajomych mających psa tej rasy. Zalogujmy się na forum miłośników rasy. A jeśli chcemy mieć psiaka, który będzie wyglądał tak:



Hmmmm, to może lepiej kupmy sobie maskotkę ;) 
Pamiętajmy przede wszystkim, że decydując się powiększyć rodzinę o psiaka MUSIMY liczyć się z tym, że zagości on u nas na kilkanaście lat. Czy każdego dnia będziemy w stanie wyjść z nim na spacer, niezależnie od tego czy na dworze leje deszcz czy jest zamieć śnieżna i -20 stopni mrozu? Czy każdego miesiąca będziemy w stanie odłożyć sumę pieniędzy potrzebną na dobrej jakości jedzenie dla naszego psa? Czy mamy rezerwy finansowe na nagłe wypadki weterynaryjne? Pytań jest coraz więcej ale jeżeli na każde z nich jesteśmy w stanie odpowiedzieć pozytywnie a potem zastosować to w życiu- to prawdopodobnie czeka nas wspaniała przygoda z naszym czworonożnym przyjacielem :) Powyższy tekst jest napisany w dosyć luźny sposób i bardzo ogólnie. Chciałam przekazać Wam "podstawy podstaw" zanim zdecydujecie się na konkretnego psiaka. Od czegoś musimy zacząć a jeśli spojrzymy na przepełnione schroniska i psy przywiązywanego do drzew w lesie lub porzucane na ulicy możemy zauważyć, że powyższych przemyśleń albo nie było wcale albo gdzieś nastąpił spory dysonans pomiędzy tym czego oczekiwaliśmy a co "wyszło w praniu". Więc nie linczujcie mnie proszę komentarzami typu "Boooooooosze, przecież każdy to wie, po co piszesz takie oczywiste oczywistości" ;)

To pierwsza "tematyczna" notka na tym blogu więc jestem na maxa zestresowana. Dajcie proszę znać co sądzicie, z chęcią przeczytam Wasze uwagi i podpowiedzi a także (i przede wszystkim!!) sugestie co do następnych notek. Zapraszam Was oczywiście serdecznie do polubienia mojego Fejsbukowego Fan Pejdża i czekam na Wasz odzew :)


Użyte zdjęcia:

http://www.desiretoinspire.net/blog/2011/11/14/mondays-pets-on-furniture-part-1.html

sobota, 24 października 2015

Inauguracja i otwarcie nowego Bloga :)

Witam Was kochani!!
Startujemy z nowym, psim projektem blogowym. Jestem niezwykle podekscytowana i zestresowana :) Może na początek kilka słów wstępu.
Większość z Was (przynajmniej na początku) będzie mnie kojarzyć z mojego drugiego bloga Veganizm- i życie jest pyszne, który jest blogem kulinarnym i dotyczącym wegańskie stylu życia. Wydzieliłam na nim też tag "pies" i przez pewien czas pisałam o moich psach i doświadczeniach z nimi właśnie tam. Teraz postanowiłam stworzyć oddzielnego bloga by móc tylko tu pisać o wszystkim co związane z psami. To będzie moje psie miejsce w internecie. W następnych notkach znajdziecie recenzje dobrych książek o szkoleniu psów i behawioryzmie, porady dotyczące żywienia, wskazówki jak szkolić i uczyć sztuczek Wasze psy, opisy sprzętów szkoleniowych i różnych metod szkolenia, recenzje produktów dla psów oraz porady jak zbudować relację z psem z w taki sposób, żeby Wasze życie było pasmem wspaniałych przygód :)
Nazwa bloga to moja ulubiona pochwała "Dobry Pies!!" w języku łacińskim. Wymyśliła ją moja przyjaciółka i uważam, że świetnie pasuje do tematyki, którą podejmuję.
Z czasem planuję też stworzyć kanał na Youtube i umieszczać tam Vlogi dotyczące szkolenia i porad behawioralnych.
A dla tych, którzy trafią tu nie z mojego pierwszego bloga kilka słów o mnie: mieszkam w Trójmieście, w tym roku ukończyłam kurs tresera psów- zoopsychologa. Pozostał mi tylko egzamin końcowy i wtedy uzyskam oficjalny dyplom potwierdzający moje kompetencje. Od 6 lat zajmuje się psami i zgłębiam swoją wiedzą. Zaczynałam jako wolontariuszka w schronisku dla bezdomnych zwierząt, a szkoleniem psów zainteresowałam się "na dobre" gdy przygarnęliśmy ze schroniska problematycznego rottweilera Walusia (jego historię możecie znaleźć na moim drugim blogu i również na forach Dogomania i Pupileo). Obecnie jestem szczęśliwą opiekunką 14 miesięcznej rottweilerki Wisy, którą szkolę samodzielnie i zamierzam zdawać z nią egzamin końcowy w szkole. W przyszłym roku chcę otworzyć własną psią szkołę (nie cierpię słowa "tresura") i mam nadzieję, że Wisia będzie moją wierną współpracownicą i pomocnicą :) Szkolenie psów to moja prawdziwa pasja, uwielbiam podejmować nowe wyzwania i brać pod lupę "trudne przypadki". Swoją przyszłość całkowicie wiążę z psami. Każdego dnia staram się rozwijać i zdobywać nową wiedzę. A nauka, gdy kochasz temat, jest czystą przyjemnością.
Myślę, że na razie wystarczy jak na pierwszy wpis. Następny będzie już traktował w 100% o psach :) Zapraszam Was oczywiście serdecznie do polubienia fejsbukowaego Fan Pejdża bloga CanisBonus.
Dziękuję za czas jaki poświęciliście na tą notkę :)